Rozmowa kwalifikacyjna – trudne pytanie


Jeżeli chodzi o osobiste doświadczenia to na razie udało mi się być tylko na trzech rozmowach.

Pierwsza była podwójna: najpierw z firmą rekrutacyjną a potem z kierownikiem działu. Kolejne dwie odbyły się bez pośrednictwa zewnętrznej firmy rekrutacyjnej.

Podsumowując moje „dokonania”:.
- w firmie nr 1. szanse miałam 1:5; niestety chyba znaleźli kogoś bardziej odpowiedniego;/
- w firmie nr 2.okazało się, że zakres i warunki pracy będą trochę inne niż w ogłoszeniu.
- w firmie nr 3. wszystko świetnie tylko niestety okazało się, że właściciel postanowił jeszcze „pobadać rynek” i ostatecznie nikogo nie zatrudnił.

Ale do czego dążę…
Na każdej rozmowie pojawiało się dość kłopotliwe pytanie: „Ile chciałaby Pani zarabiać?”

Wiadomą sprawą jest, że każdy ma jakiejś swoje zobowiązania i nie chce zejść z wynagrodzeniem poniżej jakiejś kwoty.

Moja odpowiedź brzmiała mniej więcej tak: W poprzedniej firmie na okresie próbnym zarabiałam 2tys. Mam nadzieję, że wynagrodzenie nie będzie niższe.
Czy to dobra odpowiedź? Nie mam pojęcia. Tak naprawdę pracodawca wie ile chce zapłacić pracownikowi a całe te pytanie to chyba raczej forma licytacji….
Zapytano mnie raz czy to kwota netto czy brutto;] Bez komentarza;]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz